19.01.2015

Serum silnie nawilżające Clochee



No i wreszcie recenzja! Cała notatka będzie dziś poświęcona serum silnie nawilżającemu Clochee. Biedna czekała na publikację ładnych parę miesięcy. Ale nic straconego, dzięki temu mogłam zweryfikować swoją poprzednią opinię o kosmetyku. Jeśli jesteście ciekawe, co sądzę o tym serum zapraszam do recenzji.




opis producenta: Skutecznie i szybko nawilża, napina i wygładza skórę. To doskonałe uzupełnienie dla kremu, idealne do pielęgnacji skóry suchej i wrażliwej. Nawilża, poprawia napięcie skóry, wygładza, łagodzi podrażnienia. Serum posiada aż dwa rodzaje kwasów hialuronowych: wielkocząsteczkowy działa na powierzchni skóry silnie wiążąc w niej wodę. Dzięki temu bardzo mocno nawilża i wygładza zmarszczki. Zwiększa przenikanie substancji czynnych w głąb skóry. Natomiast kwas hialuronowy małocząsteczkowy, obok kolagenu jest najważniejszym składnikiem skóry, dlatego nie powoduje alergii. Jego zdolność do wiązania i zatrzymywania wody utrzymuje nawilżenie w głębszych warstwach skóry. Nawilżona cera staje się jędrna i gładka. Wygląda zdrowiej i młodziej.




Kiedy serum wpadło w mój koszyczek z produktami do pielęgnacji twarzy, nie spodziewałam się żadnych rewelacji. Sera z kwasem hialuronowym raczej nie robią na mnie szczególnego wrażenia. Moja skóra jest raczej odporna na ich działanie nawilżające. Więc po serum Clochee sięgnęłam dopiero w biedzie, kiedy okazało się, że nie mam żadnych nawilżaczy, a skóra po zimie woła o pić.




Stosowałam je rano pod krem, lub podkład Lavera klik, oraz ze względu na miły skład także wieczorem, delikatnie łamiąc zasadę bezkremowych nocy (o nich tutaj):P Ogólnie mam pozytywne odczucia, choć nie mogę napisać, że serum jakoś szczególnie silnie nawilża. Jest przyjemne w stosowaniu, bezzapachowe i bardzo wydajne. Wystarczy kilka maleńkich kropelek na całą twarz i szyję. Dobrze rozprowadza się na skórze i błyskawicznie wchłania, nie pozostawiając lepkiej, ani wałkującej się warstewki. Ale uwaga (!) należy bardzo uważać, nakładane zbyt hojnie zmienia się w obrzydliwego lepkiego potwora, którego obecność odczuwa się na twarzy przez cały dzień. Może stąd tak negatywne opinie na wizaż.pl? Osobiście jeśli miałabym wymienić jakieś wady serum Clochee, to z pewnością byłaby to cena (choć wydajność kosmetyku w jakimś stopniu to rekompensuje) oraz ryzyko, że po nałożeniu zbyt dużej ilości kosmetyku męczyć nas będzie lepka warstewka.



Podsumowując ot całkiem poprawne serum. I na tym zakończyłaby się recenzja kosmetyku kilka miesięcy temu. Prawdziwy przełom nastąpił kiedy zaczęłam stosować serum w duecie z eksfoliantem Paula's Choice nakładane razem na noc. Wtedy Clochee podbiło moje serce. Eksfoliant Paula's Choice skutecznie radzi sobie z porami, niedoskonałościami, a nawet ruszył uporczywe przebarwienia po ciąży, niestety powoduje okropny przesusz. Dopiero serum pomogło zlikwidować (wraz z kremem nakładanym na dzień) problem. Skóra odzyskała nawilżenie i ładny koloryt. Myślę, że jeszcze nie raz skuszę się na zakup tego kosmetyku :)

A jak z Wami? Serum podbiło Wasze serca, czy Was odrzuciło? POZDRAWIAM, GOSIA :*