3.02.2014

Noc bez kremu ? Tak! Czyli bezkremowe noce



O beztłuszczowych/bezkremowych nocach wielokrotnie Wam pisałam. Często także prosiłyście o uchylenie rąbka tajemnicy, co właściwie kryje się za tą metodą pielęgnacji. Niestety długo musiałyście czekać na notatkę.
Wielokrotnie siadałam do jej pisania, zastanawiałam się jak najprościej i najkrócej przybliżyć Wam koncepcję bezkremowych nocy. Ostatecznie pechowo notatka zdążyła już kilka razy przepaść, co jeszcze bardziej zniechęcało mnie do nowego pisania. Wreszcie jest! Mam nadzieję, że zebrałam najważniejsze informacje dotyczące bezkremowych nocy i wszystko w miarę przystępnie opisałam. W razie pytań piszcie :)

Pamiętajcie! Pielęgnacja dostosowana do mojej skóry niekoniecznie musi wam odpowiadać!

Moja skóra przed...
...była okropna! Sporo trądziku i rozszerzonych porów na całej buzi. Z drugiej strony suche placki i ogromna wrażliwość oraz skłonność do alergii. Notorycznie zaczerwienione policzki. Nie wiedziałam jak pielęgnować tak kapryśną cerę. Zwalczając trądzik tylko ją przesuszałam i podrażniałam. Nawadniając, czy odżywiając skórę, łatwo było ją przekarmić. Zazwyczaj kończyło się to wysypką, jeszcze większym trądzikiem i/lub podrażnieniem :/ Aż wreszcie natknęłam się na kosmetyki dr.Hauschka, oraz przeczytałam o rewolucyjnym sposobie pielęgnacji.

Trochę teorii...
Krótko mówiąc cała filozofia dr.Hauschka, bo stąd moje bezkremowe noce, opiera się na koncepcji medycyny stworzonej przez Rudolfa Hauschkę, mającej na celu stymulowanie sił wewnętrznych uzdrawiających organizm. Związana jest ona z rytmami. Rytmie nocy i dnia, rytmie pór roku oraz wszystkich zmianach w naszych organizmach, jak i otoczeniu. Dlatego pielęgnacja, jak i kosmetyki dr.Hauschka mają za zadanie pobudzać na nowo siły skóry, wzmacniać charakterystyczne dla skóry procesy i rytmy oraz chronić ją przed szkodliwymi wpływami z zewnątrz. Skóra niejako sama zaczyna dbać o siebie, reguluje się, produkuje dostosowaną do potrzeb ilość sebum, jest także odpowiednio nawilżona i odżywiona. I tak...

Dzień
W ciągu dnia skóra produkuje więcej sebum, by chronić się przed wpływami środowiska, temperaturą, promieniowaniem UV, bakteriami i wirusami, a także suchym powietrzem i zanieczyszczeniami. Ponadto, podobnie zresztą jak cały organizm, pobiera składniki odżywcze z wewnątrz, jak i zewnątrz. Pielęgnacja zatem powinna być dostosowana do tego rytmu. Chronić poprzez zatrzymanie nawilżenia w skórze i utworzenie delikatnej ochronnej warstewki z jednej, oraz dostarczyć odpowiednią ilość substancji odżywczych z drugiej strony.

Noc
Nocą natomiast skóra w zasadzie nie potrzebuje ochrony - śpiąc w łóżeczku nie jesteśmy narażeni na wyżej wymienione zagrożenia. Niemniej jednak podczas snu, nasza skóra ciężko pracuje - oddycha, wydala toksyny i korzystając ze zgromadzonych w ciągu dnia składników odżywczych regeneruje się i odnawia. Z tego też powodu czysta skóra i odblokowane pory są tak ważne. Kremy, oleje lub inne tłuszcze tylko niepotrzebnie blokują pory, naruszając rytm nocnego oczyszczenia i regeneracji. Prowadzi to do zapychania porów, zaskórników i pryszczy, ale także powstawania przedwczesnych zmarszczek.

Jak widzicie to całkowicie odmienna koncepcja, niż powszechnie panujące i lansowane przez koncerny przekonanie, że to właśnie nocą potrzebujemy tłustych, treściwych kremów i żyć się bez nich nie da ;) Hauschka stawia na "samopomoc". To trochę jak z naszymi ciałami, czy umysłem. Potrzebują bodźców, treningu i aktywności. Muszą pracować i ćwiczyć, by utrzymać dobrą formę i zdrowie ;)

Zatem wieczorna pielęgnacja...
... powinna opierać się przede wszystkim na oczyszczeniu i odblokowaniu porów. Należy dokładnie oczyścić twarz z makijażu i zanieczyszczeń całego dnia. Bardzo ważne jest, by demakijaż i oczyszczanie były delikatne! Nie powinny one naruszać ochronnej warstewki lipidowej skóry. O takim oczyszczaniu pisałam tutaj. Owszem dopuszcza się zastosowanie na noc kuracji lub serum jednak powinny one być beztłuszczowe (!). Można także wieczorem nakładać maseczki, nie pozostawiając ich jednak na noc. Rano konieczne jest ponowne oczyszczenie skóry. Choć skóra wydaje się czysta, przecież niczego wieczorem nie nakładaliśmy, wydalała ona nocą toksyny i konieczne jest ich usunięcie. Trzeba buzię oczyścić, by się ich pozbyć.

Beztłuszczowa noc a skóra dojrzała i/lub sucha...
Po przeczytaniu zaprotestujecie pewno, że mając skórę dojrzałą lub suchą, trzeba ją konkretnie traktować bardzo bogatym kremem przede wszystkim nocą, a zaniechanie wieczornej pielęgnacji spowoduje odwodnienie skóry. Jednak koncepcja rytmów dotyczy także i tego typu cery. Tu bardzo ważny jest proces nocnej odnowy. Kremy zakłócają wydalanie toksyn, one znowu regenerację. Ponadto skóra nie musi się wysilać, skoro wszystkie potrzebne składniki odżywcze, a nawet ich nadmiar otrzymuje z zewnątrz. Uzależnia się niejako od kremu. W przypadku bezkremowych nocy dostarczamy skórze substancji odżywczych jedynie w ciągu dnia, a odpowiednio bogata* pielęgnacja powinna wystarczyć i na noc. Przypominam nocą nie stosujemy tłuszczy, dopuszczane są delikatne toniki i sera.

* bogata pielęgnacja to niekoniecznie tłuste ciężkie kremy!

A co w przypadku buzi wrażliwej?
Taki typ cery także może skorzystać z beztłuszczowych nocy. Skóra bowiem ma okazję "nauczyć" się sama chronić. Osobiście doświadczyłam przemiany wrażliwej i podrażnionej skóry w normalną, bez wiecznie zaczerwienionych policzków. Moja skóra lepiej radzi sobie z mrozami, upałem, a nawet szalonymi eksperymentami. Nie potrzebuję już kremów z parafiną, czy nawet sterydami.

Cera trądzikowa bez kremu nocą?
Również w przypadku cery z problemami beztłuszczowe noce są wskazane. Nie blokując nocą ujść porów kremami, olejkami, czy innymi tłuszczami umożliwiamy skórze prawidłowe oczyszczenie i pozbycie się toksyn zgromadzonych w głębszych jej warstwach. Ma ona możliwość wydalenia szkodliwych substancji, przyczyniających się do powstawania trądziku. Uczy się regulować i dostosować do potrzeb produkcję sebum. Przestaje przetłuszczać i błyszczeć. Z każdym dniem ładnieje. Także tego doświadczyłam :)

A jak to było u mnie...
....ciężko i to bardzo ciężko było przestawić się na beztłuszczowe noce! Niemniej jednak koncepcja wydawała się logiczna i bardzo obiecująca. Ponadto jej odkrycie zbiegło się z moją ekorewolucją i coraz większą świadomością, jakie śmieci znajdują się w kosmetykach, chemii domowej, jak i żywności. Zrezygnowałam więc nie tylko z dotychczasowej pielęgnacji, zastępując ją naturalnymi kosmetykami, ale i chemię domową octem, sodą i ekologicznymi odpowiednikami, a gotowe jedzenie pysznym, zdrowym i jak się okazuje wcale nie tak praco- i czasochłonnym gotowaniem. W przechodzeniu na naturalną pielęgnację bardzo pomagała mi cudowna kosmetyczka, posiadająca ogromną wiedzę o kosmetykach, składach i filozofii dr.Hauschka. Na dobry początek poleciła mi lekturę " Das Dr.Hauschka-Koncept. Schonheit pur." i zestaw minikosmetyków dr.Hauschka. Dodatkowo proces przestawiania się skóry na nową pielęgnację i jej oczyszczanie wspierała kuracja dr.Hauschka nr 2. Mimo wszystko początki były bardzo trudne. Moja cera szalała. Jednego dnia była sucha jak wiór, drugiego ociekała sebum. Następował jeden wysyp za drugim. Załamywałam się i co rusz wątpiłam w skuteczność metody. Charlotte (kosmeyczka dr.Hauschka) uspokajała mnie, że to wszystko syf, który siedzi w skórze. Cera oczyści i wyreguluje się. Potrzeba tylko czasu i cierpliwości. Zacisnęłam więc zęby i dalej stosowałam zalecone kosmetyki. Najgorszy był pierwszy miesiąc. W drugim skóra rzeczywiście zaczęła się "uczyć" i nieco mniej buntować. W trzecim natomiast zauważalnie ładnieć. Po pól roku była nie do poznania.

I jakie są efekty?
Obecnie nie mam większych problemów z cerą. Nie powiem, że jest idealna, ale utrzymujący się długimi latami trądzik jest zdecydowanie słabszy. Wyskakują pojedyncze niedoskonałości, a pory są poszerzone jedynie w strefie T. Skóra jest raczej normalna, w kierunku mieszanej. Ekstremalna wrażliwość już mi nie dokucza. Choć lata leczenia trądziku bardzo agresywnymi preparatami zrobiło swoje. Skóra rzeczywiście wyregulowała się. Zniknęło ekstremalne świecenie i szorstkie policzki. Skóra jest sprężysta i dobrze nawilżona. Zdecydowanie wystarcza krem na dzień, a wieczorem tonik, ewentualnie beztłuszczowe serum. Nie ma mowy o uczuciu napinania, czy ściągania skory. Natomiast każda próba powrotu do kremu na noc kończy się buntem i przekarmieniem skóry. Mam wrażenie, że skóra dusi się pod kremem ;) Problem z wieczorną pielęgnacją mam zatem z głowy, a tym samym mniej kosmetyków w koszyczkach *chociaż mój mąż miałby inne zdanie na temat ilości kosmetyków ;) Fakt mam kilka zmarszczek mimicznych, ale po 30stce to raczej normalne zjawisko. Staram się skórze dostarczać jak najwięcej nawilżenia w ciągu dnia. Nocą natomiast pozwalam jej popracować, oczyścić i regenerować się.

Kilka uwag na koniec
- Kochani pamiętajcie to jedna z wielu koncepcji pielęgnacji skory. Odpowiada mojej skórze, nie ma jednak pewności, że i w Waszym przypadku tak będzie
- Traktujcie skórę delikatnie! Potrzebuje ona łagodnego, aczkolwiek skutecznego oczyszczenia i odpowiedniej dawki odżywienia, dostosowanej do potrzeb.
- Pielęgnacja na dzień powinna być odpowiednio bogata, by nocą skóra nie wolola o jeść! Unikniecie efektu napinania i przesuszenia, a także powstawania zmarszczek.
- Bogata pielęgnacja dzienna nie oznacza tłustych, ciężkich kremów. To odpowiednio bogate w składniki odżywcze kremy, sera, olejki.
- Jeszcze raz powtarzam wieczorne oczyszczanie skory musi byc staranne i doglębne, ale delikatne. Jesli wyszorujecie buzię, potraktujecie silnym alkoholem i pozbawicie ochronnej warstewki lipidowej, nie zdziwcie się, jeśli skóra będzie przesuszona, podrażniona i/lub napięta.
- Wieczorem dopuszczalne są kuracje i sera, ale beztluszczowe!
- By stosować metodę nie musicie używać kosmetyków dr.Hauschka. Obecnie prócz maski regenerującej nie mam niczego tej firmy. Choć nawiasem mówiąc krem różany by się przydał ;)
- Bywa, że początki są trudne. Rozleniwiona skóra może domagać się kremu na noc. Może także początkowo oczyszczać się.
- Musi minąc trochę czasu (dwa, trzy miesiące lub nawet pól roku) nim skóra "nauczy się dbania o siebie". Po kilku brzuszkach też nie będziecie miały od razu kaloryferka ;) Nie zniechęcajcie się jednak, nie u każdego proces przebiega tak gwałtownie, jak u mnie
- Warto także przejść na kosmetyczny minimalizm. Wiele cer nie lubi ciągłych nowości i eksperymentów.
- Pamiętajcie także o zdrowym karmieniu skóry i całego ciala od wewnątrz. Warzywa, owoce, nasiona, orzechy i woda to sprzymierzeńcy pięknej skóry! Ale to juz materiałl na inny wpis : )

TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO ;)




* zdjęcie - kadr z filmu "Śniadanie u Tiffany'ego" (1961)