Dzisiejszy wpis po prostu musiał się pojawić, wszak dziś dzień Blogera! Życzę zatem tym, którzy prowadzą mniejsze lub większe stronki tysiące wejść i niech Was wena nie opuści! Na dzisiejszy wpis przygotowałam recenzję kosmetyku, który mogłabym zjeść. Mowa o Odżywczym peelingu cukrowym – truskawka Clochee :)
opis producenta: Gdy Ty relaksujesz się smakowitym zapachem truskawek, pestki malin i cukier idealnie złuszczają martwy naskórek ciała. Twoje ciało nabiera niesamowitej gładkości i jest nawilżone. Jednym z jego składników jest Masło Shea, czyli doskonałe źródło witamin A, E, F. Działa łagodząco i antybakteryjnie, dodatkowo regeneruje, uelastycznia i natłuszcza przesuszone ciało. Zabezpiecza skórę przed czynnikami zewnętrznymi i opóźnia jej starzenie. Pestki malin natomiast zawierają związki mineralne bogate w potas, żelazo, cynk, mangan, prowitaminę A, witaminy B1, B2, B3, B6 oraz witaminy C i E o działaniu ściągającym i oczyszczającym. Stymulują samoregenerację naskórka, dzięki czemu skóra staje się jędrna, gładka, odświeżona.
*certyfikat Ecocert, **surowiec naturalny, ***zaaprobowany przez Ecocert, **** surowiec naturalny, zaaprobowany przez Ecocert
Gęsta konsystencja peelingu ułatwia mi też nakładanie. Nabieram porcję palcami i wmasowuję w skórę. Drobinki są wyczuwalne, dobrze ścierają naskórek, ale nie robią krzywdy. Nie ma mowy o podrażnieniu skóry. Jest ona za to przyjemnie miękka, bajecznie pachnąca truskawkami i co najważniejsze nawilżona. Moim zdaniem to największa zaleta peelingu. Bo nie tylko złuszczamy naskórek, ale zawartość Masła Shea cudownie koi i natłuszcza skórę. Po kąpieli zbędne jest już nakładanie dodatkowych nawilżaczy. Truskawkowy zapach towarzyszy mi jeszcze przez jakiś czas. Kosmetyk idealny, co? No prawie. Małym grzeszkiem jest nieco śliska wanna. Choć wersja cynamonowa skutecznie podbiła moje serce i nadal jest moim ulubionym peelingiem, lubię szczególnie teraz latem używać jej owocowego kuzyna. Wypróbujcie :)