Dziś recenzja kosmetyku bardziej ogólnodostępnego – Balsamu do ciała Biolaven. Kiedy zobaczyłam nowości marki moje serce testerki zabiło szybciej. Polski kosmetyk, w przystępnej cenie i jeszcze z lawendą na opakowaniu. Musiałam go wypróbować! Czy balsam spełnił oczekiwania za chwilkę przeczytacie ;)


opis producenta: Nawilżająco-wygładzający balsam do ciała, zawierający odżywczy olej z pestek winogron, przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji skóry wymagającej. Podczas regularnego stosowania chroni przed wysuszeniem i działaniem szkodliwych czynników, przywraca miękkość i elastyczność. Dzięki lekkiej formule balsam doskonale się rozprowadza i wchłania, pozostawiając skórę gładką, nawilżoną i zrelaksowaną. Naturalny olejek eteryczny z lawendy, symbol Prowansji, pozwala odczuć cudowne odprężenie i ukojenie.


Balsam otrzymujemy w bardzo wygodnym opakowaniu z pompką. Jeśli tylko konsystencja kosmetyku na to pozwala, a w przypadku balsamu Biolaven tak właśnie jest, uważam tego typu opakowania za praktyczne, oszczędne, po prostu idealne. Jeśli chodzi o sam balsam, jest on całkiem przyjemny, raczej średnio gęsty. Dobrze się rozprowadza i wchłania. Nie brudzi ubrań. Skóra jest przyjemnie miękka i nawilżona. Niestety balsam tworzy coś w rodzaju warstewki. Jest ona wyczuwalna szczególnie podczas upału – mam wrażenie, że skóra się pod nią bardziej poci. Pod tym względem kosmetyk Biolaven bardziej przypomina masła do ciała. Sądzę jednak, że to cena za solidne nawilżenie. Z tego też powodu odkładam balsam na okres jesienno-zimowy. Latem potrzebuję czegoś zdecydowanie lżejszego. Najbardziej jednak zawiódł mnie zapach. Obiecana lawenda nie jest kompletnie wyczuwalna w kosmetyku. Mamy tu do czynienia bardziej ze słodkawym zapachem landrynek, niż winogron, nie mówiąc o lawendzie. Niemniej jednak nie skreślam balsamu Biolaven. Choć daleko mu do lawendy, całkiem nieźle nawilża, jest wydajny i w przystępnej cenie :)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz