29.04.2015

Wygładzający olejek do demakijażu Clochee



Witajcie :) Pisałam Wam o moim przeciwtrądzikowym cudeńku - Eksfoliancie Paula's Choice, dziś chciałabym przedstawić Wam kolejny doskonały kosmetyk. Piękny z wyglądu, naturalny w składzie, skuteczny w działaniu - Wygładzający olejek do demakijażu Clochee. Choć początkowo mnie nie zachwycił, dziś nie wyobrażam sobie wieczornego oczyszczania twarzy bez niego. Dzięki niemu przełamałam niechęć do oczyszczania twarzy olejami i zakochałam się w nim. Zapraszam więc do recenzji :)






opis producenta: Skutecznie usuwa wszelkie codzinne zanieczyszczenia, nawet wodoodporny makijaż. Nie powoduje podrażnień i przesuszenia skóry. Pielęgnuje cerę dostarczając jej niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych już na poziomie demakijażu.

sposób użycia: Przed użyciem wstrząśnij, rozprowadź na wilgotnej lub suchej skórze wedle swojego upodobania, wykonaj oczyszczający masaż twarzy i spłucz wodą. Produkt jest niezwykle wydajny.



Olejek zachwyca już samym opakowaniem - elegancka aluminiowa butelka z wygodną pompką. Choć biedny stoi u mnie często pod prysznicem, zarówno butelka, jak i etykieta wyglądają nadal ładnie. Olejek stosuję wieczorem do oczyszczania twarzy z makijażu i/lub filtrów. Wystarczą jedno lub dwa naciśnięcia pompki, żeby pozbyć się wszystkich brudków. Olejek jest bardzo wydajny. Rozsmarowuję go na lekko zwilżonej skórze i wykonuję masaż. Trwa to chwilkę, ale jest bardzo przyjemne i relaksujące. Olejek delikatnie pachnie ciepłym, przyjemnym cynamonem. Po masażu zmywam kosmetyk z twarzy. Do tego celu celu używam szmatki Liz Earle. Nie tylko zmywa resztki olejku i zanieczyszczenia, ale także delikatnie peelinguje skórę. Początkowo zmywałam olejek wodą. Miałam jednak wrażenie, że zbyt dużo pozostaje go na twarzy, a ja lubię czuć, że umyłam ( nie mówiąc, że wyszorowałam) twarz ;) Ze szmatką Liz Earle zdecydowanie czuję, że mam czystą buzię.


Olejek bardzo dobrze myje i oczyszcza twarz. Mam wrażenie, że pory są lepiej oczyszczone i zmniejszone. Zdecydowanie mniej podatne na zapychanie ( czy to możliwe?) Po myciu skóra jest gładka, miękka i w żadnym razie podrażniona. Wręcz przeciwnie jest dobrze nawilżona. Wystarczy odrobina Eliksiru Caudalie i już mogę iść spać. Muszę jednak zaznaczyć, że mój demakijaż jest wieloetapowy, pisałam o nim tutaj. Makijaż oczu zmywam głównie płynem micelarnym, bez pocierania (!) I tylko taki demakijaż delikatnej skóry wokół oczu uznaję ;) Olejkiem Clochee nie przemywam już okolic oczu. Niemniej jednak Olejek Clochee najleży do moich demakijażowych ulubieńców. Jest bardzo wydajny, delikatny i skuteczny w usuwaniu zanieczyszczeń, w tym kremów z filtrami. Te ostatnie należy podobno usuwać właśnie olejami (jeśli się mylę, proszę poprawcie mnie). Fakt, że zużyłam już dwa opakowania i przymierzam się do zakupu kolejnego, mówi sam za siebie. Rzadko wracam do tych samych kosmetyków, nawet tych, które bardzo polubiłam. Zwicięża chęć próbowania pachnących, kolorowych i jakże kuszących nowości. Jednak nie tym razem :)

Lubicie olejki do demakijażu?

ŚCISKAM WAS, GOSIA


8 komentarzy:

  1. Cieszę się, że napisałaś o tym produkcie, ponieważ od jakiegoś czasu zastanawiam się właśnie nad kupnem m.in. tego olejku Clochee :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja miałam tylko próbki, ale faktycznie do zmywania oczu lepiej go nie używać, piecze i robi mgłę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mnie nie piekł, ale też nie lubię oleju na oczach ;)

      Usuń
  3. Też ostatnio polubiłam mycie twarzy olejem, ale jako wstępne oczyszczanie, zmycie makijażu, a po nim używam jeszcze żelu do mycia twarzy. Musze wypróbować szmatkę do zmywania olejku, to może i żelu nie będę musiała używać. :)

    OdpowiedzUsuń