4.07.2012

Puder sypki rozświetlający & Puder brązujący dr.Hauschka



Kochani, dziś przedstawię Wam moje dwa ulubione kosmetyki do makijażu. W zasadzie nie muszę ich przedstawiać, ponieważ już nieraz pojawiały się w ulubieńcach miesiąca ;) Gdybym miała pakować się na bezludną wyspę, wraz z tuszem do rzęs wylądowałyby w kosmetyczce podróżnej. Mowa oczywiście o pudrze sypkim rozświetlającym dr.Hauschka oraz pudrze brązującym dr.Hauschka. Choć podkłady i róże zmieniam, pudry dr.Hauschka towarzyszą mi od momentu ich zakupu. Ale po kolei...



Puder rozświetlający (sypki) dr.Hauschka

opis producenta: Puder rozświetlający zawiera pielęgnującą kompozycję z roślin leczniczych: przelotu pospolitego, oczaru, czarnej herbaty na bazie ze sproszkowanego jedwabiu. Delikatnie matuje i wykańcza makijaż, nadając skórze aksamitny i naturalny wygląd.

Nie mam pojęcia dlaczego puder określono mianem "rozświetlający". Absolutnie nie ma w nim błyszczących drobinek. Decydując się na niego, bałam się własnie, że będzie to bardziej rozświetlacz niż puder. Nic z tych rzeczy. Jest to matowy, nie dający żadnego odcienia puder sypki. Ładnie matuje, nie tworząc sztucznego, płaskiego matu, czy maski. Spotkałam się z opinią, że bieli. Używam go od miesięcy i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby był w jakikolwiek sposób widoczny na skórze. Mat jest w miarę trwały, czasami jednak w ciągu dnia muszę "przypudrować nos". Jest bardzo dobrze zmielony, nie podrażnia więc skóry, a także nie podkreśla suchych skórek. Nie zbija się w bryłki. Bez problemu można go rozprowadzić na skórze. Ma dosyć wygodne opakowanie z sitkiem i puszkiem. W zasadzie dołączonej gąbeczki jeszcze nigdy nie użyłam, zdecydowanie wolę nakładać kosmetyki pędzlami. Stosuję go jako bazę pod minerałki, a nawet podkład w płynie, jak również wykończenie makijażu. W dni kiedy nie nakładam makijażu jedynie przypudrowuję nim delikatnie buzię. Z każdym z tych zadań świetnie sobie radzi. Nie jest "suchy", ani ostry, czy drapiący (jeśli wiecie co mam na myśli ;) ). Jest bardzo wydajny. To jeden z pierwszych moich kosmetyków dr.Hauschka. Wszystkie dawno już się skończyły, a puder jeszcze jest i myślę, że jeszcze jakiś czas będzie. To zdecydowanie mój pudrowy ideał :)



Puder brązujący dr.Hauschka

opis producenta: Puder brązujący nadaje cerze przejrzysty odcień terakoty, który swym ciepłem przywodzi wspomnienia znad Morza Śródziemnego. Delikatnie wykańcza makijaż, nadając skórze naturalny i zdrowy wygląd. Sproszkowany jedwab, przelot pospolity, oczar i szałwia pomagają ukryć drobne niedoskonałości cery.

Od razu napiszę, że lubię brązery. Używam ich w zasadzie zawsze, różu już niekoniecznie. Obojętnie zimą, czy latem lubię buzię trochę "podkoloryzować", a przede wszystkim delikatnie skonturować. Wygląda wtedy zdrowiej ;) Muszę jednak zaznaczyć, że nie nakładam dużej ilości kosmetyku. Nie chodzi mi o efekt opalenizny, a jedynie delikatnego podkreślenia. Puder brązujący dr.Hauschka jest do tego celu idealny. Przede wszystkim nie zawiera błyszczących drobinek i ładnie stapia się z moją skórą. Absolutnie nie podkreśla skórek, ani porów. Pozostawia satynowe wykończenie. Nie jest żółty, czy pomarańczowy. W moim przypadku bardzo dobrze współgra ze skórą. Niestety to jedyny odcień w ofercie dr.Haschka. Może się więc zdarzyć, że przy innej tonacji skóry będzie zbyt ciemny, lub za jasny. Ja miałam szczęscie ;) Nakładam go większym pędzlem, nie narażając się na zrobienie plam, czy mazów. Jak wszystkie kosmetyki dr.Hauschka przyjemnie pachnie. Opakowanie poręczne z lusterkiem. To kolejny bardzo wydajny kosmetyk. Kupiłam go wraz z pudrem rozświetlającym wiele miesięcy temu i jak widzicie pomimo, że denko jest już widoczne, będzie mi jeszcze długo służył.