
Kochani, postanowiłam napisać notatkę o kosmetykach naturalnych. Czym są, jak je odnaleźć i czego w kosmetykach unikać.... dla informacji, przypomnienia lub utrwalenia ;) To dosyć trudny temat, budzący wiele emocji, nie każdy się ze mną zgodzi. Poniższy wpis to jednak moje zdanie i opinia, oparte na artykułach nieco mądrzejszych ode mnie w tym temacie osób. Przyznaję już na wstępie, miało być krótko, wyszło trochę....dłużej :D
W moim przypadku wszystko zaczęło się ponad dwa lata temu, kiedy byłam w ciąży. Był to dla mnie pewien przełom. Czułam, że jestem nie tylko za siebie odpowiedzialna. To co zjadam, co nakładam na skórę dociera również do tej malutkiej Okruszynki w moim brzuszku. Kiedy zaczęłam rozszyfrowywać składy byłam zdziwiona, że coś takiego można pakować do kosmetyków lub produktów żywnościowych (!) Przeraził mnie ogrom kosmetyków tylko z pozoru zdrowych, za to pełnych środków konserwujących, substancji pochodnych ropy naftowej i innych szkodliwych składników. Wreszcie po obejrzeniu kolejnego odcinka EkoMamy pomyślałam o kosmetykach naturalnych.
Czym są?
Do wytworzenia kosmetyków naturalnych stosuje się głównie substancje pochodzenia roślinnego, często z kontrolowanych ekologicznych upraw. Składniki nie są zatem szkodliwe, nie działają drażniąco na skórę. Za wyjątkiem lanoliny i wosku pszczelego nie zawierają składników pochodzenia zwierzęcego. Ponadto nie są testowane na zwierzętach. Nie muszę już chyba wspominać, że nie zawierają składników pochodnych ropy naftowej, formaliny, parabenów i innych śmieci.
Certyfikaty
Niestety wiele produktów podszywa się pod naturalne kosmetyki hasłami typu "bio", "eko", czy "natural". Jak zatem odnaleźć te właściwe produkty? Najprostszym sposobem jest poszukanie na opakowaniu certyfikatu. Jest wiele niezależnych instytucji certyfikujących. Stawiają one producentom wymogi, co do wytwarzania kosmetyków. Poniżej kilka najbardziej znanych organizacji certyfikujących

EcoCert to francuska organizacja certyfikująca. Przyznaje kosmetykom certyfikaty w dwóch kategoriach: naturalnym oraz naturalnym i organicznym. Kosmetyki muszą zawierać 95% naturalnych składników, z tego 50% z upraw ekologicznych w przypadku naturalnych kosmetyków, 95% w przypadku organicznych. Każdy produkt jest certyfikowany osobno.


BDIH od Bundesverband Deutscher Industrie- und Handelsunternehmen für Arzneimittel, Reformwaren, Nahrungsergänzungsmittel und Körperpflegemittel to organizacja niemiecka. Aby produkt mógł otrzmać certyfikat, surowce muszą pochodzić z kontrolowanych upraw ekologicznych oraz certyfkowanych dzikich zbiorów. Produkcja musi być bezpieczna dla środowiska, a opakowanie biodegradowalne.

British Soil Association certyfikuje tylko organiczne kosmetyki. Zawierają one minimum 95% surowców organicznych (Organic Standard) lub od 70% do 95% surowców organicznych (procent jest oznaczony na opakowaniu)

NaTrue ( True Friends of Natural and Organic Cosmetics) certyfikuje na trzech poziomach, oznaczonych gwiazdkami: * kosmetyk naturalny, ** kosmetyk naturalny, cześciowo ekologiczny - 70% składników naturalnych z ekologicznych upraw, *** kosmetyk ekologiczny - 95% składników naturalnych z ekologicznych upraw


British Soil Association certyfikuje tylko organiczne kosmetyki. Zawierają one minimum 95% surowców organicznych (Organic Standard) lub od 70% do 95% surowców organicznych (procent jest oznaczony na opakowaniu)

NaTrue ( True Friends of Natural and Organic Cosmetics) certyfikuje na trzech poziomach, oznaczonych gwiazdkami: * kosmetyk naturalny, ** kosmetyk naturalny, cześciowo ekologiczny - 70% składników naturalnych z ekologicznych upraw, *** kosmetyk ekologiczny - 95% składników naturalnych z ekologicznych upraw

COSMOS - opracowany wspólnie przez Cosmebio, Ecocert, BDIH, Soil Association, ICEA by ujednolicić wymogi co do kosmetków. Obowiązuje od 2010r. Kosmetyki podzielone są na dwie grupy: naturalne Cosmos-Natural oraz ekologiczne Cosmos-Organic. Wymagane są: stosowanie surowców biologicznych, biodegradowalne opakowania oraz proces produkcji nieobciążający środowiska

USDA United States Department of Agriculture certyfikuje kosmetyki organiczne w 95%, wykorzystujące tylko certyfikowane organiczne składniki.
To tylko kilka przykładów organizacji certyfikujących, których logo najczęściej znajdziemy na kosmetykach naturalnych i organicznych dostępnych u nas w Polsce.
Skład
No dobrze, ale co jeśli chcemy kupić kosmetyk, a on nie ma certyfikatu? W takiej sytuacji trzeba zerknąć na skład. Kolejność składników odpowiada ich ilości w kosmetyku. Oznacza to, że im czegoś więcej, tym będzie wyżej w składzie. Przyznaję, nie jestem biegła w rozszyfrowywaniu składów. Niestety nadal często kryje się jakaś zagadka w składzie. W takim przypadku proszę koleżanki na wizaż.pl o pomoc ( dziękuję kochane ) Jest jednak kilka substancji, które może wyłapać nawet taki laik, jak ja. Poniżej zatem czego w kosmetych staram się unikać.
Parabeny. Bardzo często spotykane w kosmetykach, ponieważ mają za zadanie konserwować produkt. Dzięki temu kosmetyki zachowują swoją zdatność do użycia przez wiele lat. Niestety parabeny często mają działanie drażniące na skórę, mogą powodować uczulenia. Są podejrzewane o estrogenne i rakotwórcze działanie. Najczęściej ukrywają się pod nazwą z przyrostkiem -paraben, np.: Methylparaben, Ethylparaben, Isopropylparaben...

USDA United States Department of Agriculture certyfikuje kosmetyki organiczne w 95%, wykorzystujące tylko certyfikowane organiczne składniki.
To tylko kilka przykładów organizacji certyfikujących, których logo najczęściej znajdziemy na kosmetykach naturalnych i organicznych dostępnych u nas w Polsce.
Skład
No dobrze, ale co jeśli chcemy kupić kosmetyk, a on nie ma certyfikatu? W takiej sytuacji trzeba zerknąć na skład. Kolejność składników odpowiada ich ilości w kosmetyku. Oznacza to, że im czegoś więcej, tym będzie wyżej w składzie. Przyznaję, nie jestem biegła w rozszyfrowywaniu składów. Niestety nadal często kryje się jakaś zagadka w składzie. W takim przypadku proszę koleżanki na wizaż.pl o pomoc ( dziękuję kochane ) Jest jednak kilka substancji, które może wyłapać nawet taki laik, jak ja. Poniżej zatem czego w kosmetych staram się unikać.
Parabeny. Bardzo często spotykane w kosmetykach, ponieważ mają za zadanie konserwować produkt. Dzięki temu kosmetyki zachowują swoją zdatność do użycia przez wiele lat. Niestety parabeny często mają działanie drażniące na skórę, mogą powodować uczulenia. Są podejrzewane o estrogenne i rakotwórcze działanie. Najczęściej ukrywają się pod nazwą z przyrostkiem -paraben, np.: Methylparaben, Ethylparaben, Isopropylparaben...
Formalina/Formaldehyd to kolejne substancje działające bakteriobójczo i konserwująco. Przy okazji mogą podrażniać skórę. Podejrzewane są ponadto o rakotwórczość i szybsze starzenie się skóry. W czystej postaci formalina lub formaldehyd już nie występują w kosmetykach. Odnaleźć ją można natomiast w rzekomo mniej szkodliwych pochodnych. Jakiej nazwy szukamy? Benzylhemiformal, 2-Bromo-2-nitropropane-1,3-diol = Bronopol, 5-Bromo-5-nitro-1,3-dioxane = Bronidox, Diazolidinyl Urea, Imidazolidinyl Urea, Quanternium-15, DMDM Hydantoin, MDM Hydantoin, Sodium Hydroxymethyl Glycinate, Methenamine, Glutaral, Glyoxal, Hexetidine, Iodopropynyl Butylcarbamate
Butylowany hydroksytoluen BHT. Kolejny konserwant. Może wywoływać alergię, wysypkę, rumień. Wiele krajów zakazało już stosowania tego składnika w kosmetykach dla dzieci. Niebezpieczny dla środowiska.
Glikol propylenowy Propylene Glycol. Stosowany często w peelingach, tonikach, preparatach na trądzik, łojotok, czy zmarszczki, jak również w płynie hamulcowym i hydraulicznym. W tych dwóch ostatnich przypadkach jednak z ostrzeżeniem "unikać długotrwałego lub wielokrotnego kontaktu produktu ze skórą”. Cóż. Może powodować podrażnienia, alergię, zapalenie skóry, trądzik. Nie powinny stosować go kobiety w czasie ciąży i laktacji.
Parafina. W kosmetykach praktycznie wszechobecna. To produkt uboczny destylacji ropy naftowej. Firmy kosmetyczne ją kochają ponieważ jest tania. Nawilża i wygładza skórę, tworząc na niej warstwę, bardzo często blokując zarazem pory. Uniemożliwia także oddychanie skórze. Organizm jej nie przyswaja, ani nie potrafi wydalić, jest więc odkładana. Kryje się pod m.in: Paraffinum Liquidum, Paraffin, Mineral Oil
Sole Aluminium. Związek ten znajdziemy w antyperspirantach. Skutecznie zmniejsza pocenie się, niestety przy okazji spowodować może zapalenie gruczołów łojowych. Co gorsze związki te podejrzewane są o przyczynianie się do powstawania nowotworów piersi (stwierdzono wzrost przypadków nowotworów piersi w okolicy pach, również u mężczyzn) Unikajmy zatem antyperspirantów i blokerów, a w dezodorantach składników, które mają "aluminium" w nazwie.
Silikony. Pisałam już o nich w "włochatym poście" klik. Działają bardzo podobnie jak parafina. Czyli nawilżają, tworząc powłoczkę na skórze lub włosie. Niestety często są odkładane w organiźmie. Ponadto są szkodliwe dla środowiska. Dzielimy je na grupy:
- rozpuszczalne w wodzie (dimethicone copolyol, lauryl methicone copolyol, hydrolyzed wheat protein, hydroxypropyl polysiloxane, PEG-silikony)
- nierozpuszczalne w wodzie, ale łatwo usuwane za pomocą łagodnych detergentów (amodimethicone, dimethicone, dimethiconol, beheonoxy dimethicone, phenyl trimethicone),
- nierozpuszczalne w wodzie i ciężko usuwane przez łagodne detergenty (simethicone, trimethicone),
- wymagające silnych detergentów do usunięcia (cyclomethicone, cyclopentasiloxane,, trimethylsiloxysilicates).
Osobiście unikam silikonów, nawet tych łatwo zmywalnych. Wiele osób jednak chwali ich ochronne działanie na włosy, a szczególnie końcówki włosów.
Sodium Lauryl Sulfate SLS / Sodium Laureth Sulfate SLES / Ammonium Lauryl Sulfate ALS. Laurylosiarczany sodu znajdują się przede wszystkim w kosmetych pieniących się. Nie do końca ich unikam, ponieważ od czasu do czasu myję włosy szamponem zawierającym łagodniejszy ALS, aby dokładnie je oczyścić. Jednak SLS oraz SLES w moim koszyczku nie znajdziecie. Mogą bowiem silnie podrażniać, powodować alergie i wysuszać. Osoby wrażliwe powinny więc uważać.
Przeraża mnie fakt, że producenci kosmetyków nie mają obowiązku umieszczania (tak jak na lekach) informacji o możliwych skutkach ubocznych stosowania ich kosmetyku. Mam wrażenie, że niestety ważniejszy jest zbyt, a nasze zdrowie to już tak nie do końca. Wolę zatem używać kosmetyków naturalnych, pozbawionych zbędnej chemii, jak również unikać powyższych składników.
Czy kosmetyki naturalne są drogie? Gdzie je kupić?
Często słyszę, że kosmetyki naturalne są drogie i trudno dostępne. To oczywiście nieprawda. Kosmetyki naturalne i organiczne bowiem są czoraz bardziej popularne u nas w Polsce. Są zarówno sprowadzane zza granicy, jak również produkowane przez nasze rodzime firmy. Kosmetyki te w coraz większej ilości zapełniają sklepowe półki. Chociażby w drogerii Rossmann dostępne są całe serie kosmetyków firm Alterra lub Nomi, w bardzo korzystnych cenach. Łatwo dostępne są również kosmetyki Hipp, AA Eco, czy Sanoflore. W Lidl kupimy sezonowo Suhadę Nature. W perfumerich Sephora znajdziemy Pat&Rub, Yes to.., w Douglas natomiast dr.Hauschka i AnneMarie Börlind. To tylko przykłady. Oferta sklepów inernetowych natomiast jest przebogata. Na nasz rynek trafiają doskonałe produkty z całego świata, tak jak John Masters Organics, BalmBalm, Madara, Argile Prowence, Alverde, Living Nature, Alepia... Jeśli chodzi o cenę nie ma różnicy pomiędzy naturalnymi i tradycyjnymi kosmetykami. I w jednym i drugim przypadku odnajdziemy kosmetyki za parę złotych, ale także takie za kilkaset. Wiele kosmetyków z natury ponadto mamy w naszych kuchniach, czy ogrodach. Wystarczy się rozejrzeć.
Czy każdy może stosować kosmetyki naturalne?
Zastanawiacie się, czy każdy może używać kosmetyków naturalnych? Otóż tak! Każdy znajdzie coś dla siebie: nastolatek zmagający się z trądzikiem, silny pan budowniczy, jak również mały bobas, czy elegancka dojrzała pani. Bywa czasami, że kosmetyki naturalne, czy organiczne są troszkę inne. Szampon może gorzej się pienić. Krem lawendowy pachnie... prawdziwą lawendą, a nie jej syntetyczną "poprawioną" wersją. Innym razem nie zauważymy różnicy pomiędzy naturalnym, a "tradycyjnym" kosmetykiem. Kiedy zaczęłam używać kosmetyków naturalnych moja skóra i włosy musiały się przestawić. Początkowo wygląd buzi uległ pogorszeniu, pojawiło się więcej niedoskonałości. Przeczytałam jednak, że w taki właśnie sposób skóra pozbywa się toksyn. Efekt ten nie występuje u wszystkich. U mnie na szczęście szybko minął i teraz nie wyobrażam sobie wrócić do "tradycyjnych" kosmetyków. Zniszczone włosy zaczęły rosnąć, zdarza się, że ktoś na ulucy zaczepi mnie i je skomplementuje. O alergiach dawno zapomniałam, a trądzik też jest mniejszy.
Podsumowując napiszę tylko tyle, że z kosmetykami to tak, jak z żywnością. Każdy z nas, a już na pewno większość woli pomidorka z krzaczka z ogródka za domem, lub rosół z kurczaka jeszcze rano biegającego po polu ;) Chyba tylko nieliczni pochwalą rosół z kostki rosołowej. Szukamy zatem zdrowego jedzenia bez zbędnej chemii. Dlaczego nie oczekiwać tego samego od kosmetyków?
Polecam filmhttp://vod.onet.pl/jak-bardzo-mozna-byc-brudnym,6901,film.html
a także: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53661,9400191,Jestesmy_chemiczni.html
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53661,11033497,Bez_bicia_piany.html
W poście wykorzystałam informacje pochodzące
z czasopisma e!stilo
oraz ze stron:
http://www.jaworek.net
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53661,11033497,Bez_bicia_piany.html
http://www.planetazdrowie.pl/
http://www.strefacialo.pl/artykul-775.htm
http://www.organicum.pl/certyfikacja.html
http://kosmetykowo.eu/?p=463
http://www.zdrowylink.pl/parabeny-sole-aluminium-parafina
http://www.harmonica.pl/swiadomosc_konsument_trucizny3.htm
bardzo przydatny i fajny post:) dobrze sobie poczytać o takich rzeczach, nawet w ramach przypomnienia:)
OdpowiedzUsuńŚwietny post :) Także jestem fanka natury w codziennym życiu. Pozornie może się wydawać, że kosmetyki naturalne są dużo droższe - ale tylko pozornie. Np. myję ciało mydłem Alepii - najtańsze 100 g to wydatek ok 8- 9 zł. Odpada jednak żel do higieny intymnej i balsam do ciała, bo skóra już nie krzyczy, że jest wysuszona. Można długo mnożyć przykłady. A parabeny - owszem są podejrzewane o stumulowanie estrogenu i dalej idą raka sutka. Cieszę się, że sa młode mamy . które jużod pierwszych dni dbająo dziecko i siebie, a potem to już tak zostaje się z naturalnymi kosmetykami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Temu wpisowi poświęciłam dużo czasu i energii. Tym bardziej cieszą mnie pozytywne opinie na jego temat.
OdpowiedzUsuńDo tradycyjnych kosmetyków już nie wrócę. Odkąd jestem świadoma tego, co zawierają, mówię im "pa pa" ;)
Bardzo przydatny post- dziękuję:-)
OdpowiedzUsuńP.s weryfikacja obrazkowa troszke utrudnia wpisy;-)
Dziękuję bardzo. Wstyd się przyznać, ale nawet nie wiedziałam, że mam taką weryfikację. Oj długa blogowa droga przede mną ;)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post :) Nie zwracałam nigdy uwagi na skład, ale zacznę....
OdpowiedzUsuńzdecydowanie warto zwracać uwagę na takie kwestie jak to, z czego robi się kosmetyki, w tym dla dzieci. Pamiętajcie, że chemia i lobby chemiczne poszły już tak daleko, że nie powstrzymują się przed niczym. Byle taniej, byle więcej. Ale od jakiegoś czasu da się zaobserwować tendencję odwrotną, rodzice zaczynają szukać dla swoich pociech kosmetyków naturalnych, lub jak najbardziej naturalnych. Ja sama używam np. TSO Moriri dla siebie, ale też dla dzieci ..mają fajne mydełka dla dzieci, naturalne. a do kąpieli .. to standardowo Mustela, która też się zmieniła i większość składników jest naturalnego pochodzenia.
OdpowiedzUsuńKwestia tylko ceny niestety. Ale to jest też tak jak z jedzeniem, można zjeść kiełbaske za 25zł i za 12zł ..czym się różnią poza ceną, myślę że wiecie. Ja wole zjeść raz kiełbaske w tygodniu, ale dobrą niż 4 razy ale totalnie chemiczną. Identycznie jest z kosmetykami dla dzieci i niemowląt ..czy też dla nas drogie Panie.